POEZJE BALETEM UKŁADASZ

POEZJE BALETEM UKŁADASZ

Najtrudniejsze w ocenianiu sztuki performatywnej są momenty, gdy niby wszystko jest perfekcyjne i zachwyca, a jednak pojawia się wiele znaków zapytania, co gorsza pytań, na które trudno odnaleźć odpowiedź. Tak jest z najnowszą premierą Litewskiego Narodowego Teatru Opery i Baletu w Wilnie. Krzysztof Pastor, prowadzący baletowy zespół w stolicy Litwy, równolegle z Polskim Baletem Narodowym, zaprosił do przygotowania nowej produkcji izraelskiego choreografa Itzika Galili. I najwyraźniej pozostawił mu całkowicie wolną rękę przy przygotowywaniu spektaklu. W efekcie powstało autorskie widowisko totalne, w którym inscenizator odpowiada za reżyserię, choreografię, poezje, światło, dekoracje i kostiumy. To świat wewnętrzny izraelskiego artysty, który wyraża się poprzez jego twórczość poetycką. To najsłabszy punkt przedstawienia. Bowiem staje się ona wtórna i mało odkrywcza, a całość zaczytana trącić myszką patetyczności i trywialnością.

Do realizacji Forever and a Day zaproszono również dramaturżkę Ingridę Gerbutaviciute, która miała wspierać choreografa w przygotowaniu spektaklu. Jednak można odnieść wrażenie, że raczej utrudniała niż pomagała w pracy. Pomysł inscenizacyjny jest zagmatwany i mętny bowiem rozgrywa się na kilku planach: poetyckim, wokalnym – soliści i chór, baletowym, wizualnym, muzycznym i aktorskim poprzez wprowadzenie kilku postaci pantomimy. Są to kobieta na wózku inwalidzkim, starszy mężczyzna z konewką oraz dziewczynka z czerwonym balonikiem. Przesłanie widowiska jest jasne i klarowne – poszukiwanie miłości, do której ma prawo każdy z nas. Nasilenie przekazu wszystkimi możliwymi bodźcami artystycznymi powoduje w widzu odruch zagubienia. Dobrym przykładem są właśnie wspomniane trzy postaci, które nie służą niczemu innemu jak kolejnemu swoistemu „bodźcowaniu” widza. Za dużo, tautologicznie i niestety niespójnie, co prowadzi w efekcie, że przedstawienie rozbijaja się na autonomiczne fragmenty (mikro scenki), które można oglądać jak pejzaże wizyjne tańca i muzyki. I to robi największe wrażenie.

Itzik Galili może nie sprawdził się jako wybitny autor poezji, ale pokazał rękę mistrza tańca. Układy są perfekcyjne, dopracowane w każdym szczególe. Zachwyca szczególnie kwartet i męskie solo w drugim akcie. Izraelski twórca jest świadomym artystą, który w pełny sposób chce ukazać swoje wnętrze w uniwersalnej historii. Jak wchodzimy na widownię widzimy usypany kopiec i pochowane słowa „kocham Cię”. Następnie odbywa się uliczna walka, demonstracja, protest, który jest wielkim społecznym krzykiem o to uczucie. I kroczymy poprzez pokłady snu, marzenia i realności szukając uczucia poprzez ruch i słowa poezji ubrane w muzyczne frazy Rity Maciliunaite. I to właśnie muzyka jest największą wygraną litewskiej premiery. Jest ona perfekcyjnie dopracowana i dopasowana do tańca i słowa. Odpowiada angielskim rytmom wiersza, a co więcej ocieka nostalgią, emocją wewnętrznej siły, duszy miłości. Fantastyczne wykorzystanie instrumentów perkusyjnych dopełnia emocji dźwięku. Orkiestrę sprawną ręką prowadził nowy szef muzyczny sceny Ricardas Sumila. Wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem byłoby uprościć przedstawienie – pozostawić muzykę z tańcem, a poezję wyświetlać jako element dopełniający. Wówczas skorzystałby przekaz i odbiorca, do którego adresowany jest spektakl.

Warto zwrócić uwagę na rozmowę twórców zawartą w programie. Starają się oni przekonać, że współczesna sztuka operowa to właśnie kompilacja muzyki, śpiewu, tańca i sztuk wizualnych. Jak opowiada historia opery tak było zawsze, nie warto otwierać dawno wyważonych drzwi. Na przykład opera barokowa nie była niczym innym jak właśnie symbiozą sztuk. Specjalnie budowane teatry z wyposażeniem technicznym, muzyka, scenografia, zjawiskowe stroje, taniec to wszystko zazębiało się w widowisku muzycznym.

I taki właśnie był wieczór w Wilnie, który chciał budować – potencjalnie – nową formę artystycznego wyrazu, która dawno już istnieje. A przecież w sztuce najważniejszy jest umiar. W przedstawieniu Galili mamy przesyt, choć piękny i miłosny. To jedna z ciekawszych lekcji teatralnych, gdzie nadmiar zabił sztukę.

Forever and a Day, muzyka: Rita Maciliunaite, Litewski Narodowy Teatr Opery i Baletu w Wilnie, reżyseria i choreografia: Itzik Galili, premiera: październik 2019.



1 thought on “POEZJE BALETEM UKŁADASZ”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *