CZYM JEST PRAWDA?Recenzja Spektaklu „Historii przemocy”

CZYM JEST PRAWDA?Recenzja Spektaklu „Historii przemocy”

Gnieźnieńska premiera Historii przemocy w reżyserii Eweliny Marciniak jest jak odtrutka na nasze piekło codzienności, w którym społeczeństwo straszone jest coraz częściej wydumaną zarazą gender i LGBT. Marsz równości w Białymstoku, film Inwazja w TVP to tylko niektóre przykłady z ostatnich miesięcy. Sceniczna wstrząsająca, ale i teatralnie piękna historia gejowskiej miłości i gwałtu, który rozgrywa się w tej samej chwili jest niesamowitym kontrapunktem do tej rzeczywistości.

Kanwą opowieści jest autobiograficzna książka Edouarda Louisa. Młody chłopak z prowincji o imieniu autora, studiuje w Paryżu, a jego pasją są książki. Jedną z Wigilii Świąt Bożego Narodzenia postanawia spędzić w stolicy Francji wspólnie ze swoimi gejowskimi kolegami. Nie jedzie do domu, ale pozostaje w mieście. Zbyt wczesne, a może zbyt późne wyjście z przyjęcia kończy się poznaniem Redy – chłopaka, potomka emigrantów z Algierii. Chwilowe zauroczenie przeradza się w burzliwy, kilkugodzinny romans, który kończy się tragedią. Autor jest niesłychanie przewrotny, bowiem nie opowiada tylko prostej historii, ale również dokonuje ukazania przekroju postaw społeczeństwa, w rzeczywistości nie tylko francuskiego. W świetny, uniwersalny sposób przedstawia stosunek rodziny do młodej ofiary, również policjantów i lekarza, a nawet własnego środowiska bohatera. Z traumą ostatecznie pozostaje on sam. W nim narasta bunt i brak litości. Bowiem z prawdą pozostajemy sami i wbrew sloganowej ocenie – ona nie wyzwala.

Reżyserka umieściła akcję w minimalistycznej przestrzeni, którą pokrywa tafla wody i z przerwami padający deszcz. Woda jako oczyszczenie? Nic bardziej mylnego! W tym świecie współczesności nie istnieje takowe zjawisko. Duszna atmosfera odbija się od wody, a horyzont pokrywają cyniczne palmy szczęśliwości. Piotr Nerlewski jako Edouard rozpoczyna opowieść, trochę jak w Odysie w Teatrze Polskim w Poznaniu. W narracji kumulują się wszystkie wątki świetnie powiązane opowieścią o zdarzeniu spotkania i zbliżenia z  Redą – w tej roli Oskar Malinowski. To miłość od pierwszego wejrzenia. Charakteryzują ją obserwacje, przerywane frazy, pocałunki. A scena pod deszczem-prysznicem, już w symbolicznym mieszkaniu, to chyba najpiękniejszy obraz miłości w polskim teatrze kilku ostatnich lat. Choć trąci popową myszką to wzrusza, bo dotyka tego co najcenniejsze – miłości. Piotr Nerlewski jest aktorem totalnym. Otacza klaustrofobiczną przestrzeń całym sobą, jesteśmy z bólem ofiary, ale trudno go zrozumieć, bo cierpienie jest jednostkowe.

Ten wieczór w Gnieźnie jest wielkim zwycięstwem teatru, który nie zna ograniczeń w doborze tematów. Spektakl boli, dotyka i nie oszczędza nikogo. Jest opowieścią o nas samych, kraju, gdzie homofobia nie jest mitem a codziennością. Uczy pokory i szacunku do bliźniego, który jako inny, odmienny i tak z cierpieniem pozostaje sam.

Historia przemocy, Eduard Louis, Teatr im. A. Fredry w Gnieźnie, reżyseria: Ewelina Marciniak, premiera: październik 2019.

                                                                                               [Benjamin Paschalski]



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *