ROZMOWY W LESIE

ROZMOWY W LESIE

Czekałem na ten spektakl jak na żaden inny. Miało być nowe otwarcie w Teatrze Polskim we Wrocławiu po trzech latach artystycznego zastoju. A co wyszło? Niewiele. Duże zapowiedzi i nikłe efekty.

Owym przełomem miał być spektakl Leśni. Apokryf autorstwa Agnieszki Wolny-Hamkało na podstawie partyzanckich opowiadań Tadeusza Różewicza. Nadzieja na odkrycie nowych pokładów i demaskacji życia w lesie w latach wojny, zestawione z demagogiczną i przerysowaną by nie powiedzieć wyolbrzymioną, współczesną opowieścią dotyczącą żołnierzy wyklętych, miała szansę powodzenia. Miała o ile nie pozostało się w pół drogi. Bowiem opowieść rysowana przez Hamkało jest straszliwie zachowawcza. Teksty Różewicza były wstrząsem w inscenizacjach teatralnych Tadeusza Łomnickiego i telewizyjnej wersji Kazimierza Kutza. Aby dziś odzierały i burzyły utarty schematyzm wielkości i powagi wobec życia partyzanckiego, a stawały się opowieścią o znoju, brudzie i szarości leśnej pożogi, należało pójść dalej, przeprowadzić badania, zebrać kolejne ludzkie, osobiste historie. Trochę brakuje w pracy autorki i dramaturżki wnikliwej pracy historyka, który ze zwadą i umiejętnością odniósłby się do rzeczywistości wojennej. A tym samym umiałby polemizować ze współczesnymi narracjami polityki historycznej.

Realizacja Marty Streker przesiąknięta jest wzorami z prac Michała Zadary. Widać ich wspólną współpracę przy Dziadach. Można to zauważyć choćby w scenografii: las niczym z II części Dziadów, choć nie tak bujny i rozległy, środek sceny przecinają tory kolejowe, dokładnie jak w inscenizacji utworu Mickiewicza. Reżyserka sprawnie układa poszczególne sceny przedstawienia, dbając o każdy niuans. Jednak nieznośnym staje się użycie kamery co rozbija dramat poszczególnych postaci. A już kuriozum jest wykorzystanie mikroportów w minimalistycznej przestrzeni Sceny na Świebodzkim. Zjawiskowa jest scena rekonstrukcji z użyciem flag jako rekwizytu i przyjazd Ułana w przezroczystej klatce doskonałości. Męski zespół aktorski to faktycznie grupa aktorów z dawnego zespołu artystycznego teatru prowadzonego przez Krzysztofa Mieszkowskiego. Jednak ich gra jest zachowawcza i wycofana. Jakby chwilowo, będąc obok odtwarzali narzucony świat obozowego życia. Na tym tle wybija się Dariusz Maj jako Sfinks, który buduje własny, introwertyczny obraz obozowego karmiciela gulaszem. Doceniam również młodych, grających gościnnie: Grzegorza Borowskiego i Piotra Downara-Zapolskiego, którzy w imię słusznej, wojennej sprawy walczą do końca na polu partyzanckiej bitwy.

Liczyłem na dojrzałą rozmowę o naszej przeszłości, a tak przez blisko dwie godziny prześlizgaliśmy się po naszej historii. Miało być ostro i wyraziście, wyszło mdło i nijako. Wielki żal, bo rozprawianie się z mitami ma wielką wagę dla budowania teraźniejszości i przyszłości, a w tym przypadku pozostajemy z prawdami, które już znamy od dawana.

Leśni. Apokryf, Agnieszka Wolny-Hamkało na podstawie partyzanckich opowiadań Tadeusza Różewicza, reżyseria: Marta Streker, Teatr Polski we Wrocławiu, Scena na Świebodzkim, premiera: październik 2019.

                                                                                                                                                            [Benjamin Paschalski]



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *