Libero Bistro&Club – Jak nie być dobrą knajpą…

Libero Bistro&Club – Jak nie być dobrą knajpą…

W mniejszych miejscowościach spotyka się czasem fantastyczne miejsca. Knajpy z duszą, pomysłem i luźną kameralną atmosferą. Ten wpis nie będzie jednak o tym. Będzie o tym jak to wszystko zepsuć, jak na bazie braku konkurencji nie iść w górę, a jedynie zarabiać na ludziach, którzy chcą dobrze zjeść i wypić. Kilka tygodni temu dwukrotnie odwiedziłem restaurację Libero Bistro&Club. Wspólnie ze znajomymi chcieliśmy spędzić miło kilka chwil. Lokalizacja lokalu robi wrażenie, mieści się ona na węgrowskim rynku, który jest pięknym głównym placem tego uroczego miasteczka. Niedawno zrewitalizowana wizytówka leżącego na Liwcem miasta to idealny punkt dla gastronomicznego konceptu. Dlaczego więc było źle?

Brak w tym miejscu ładu i składu, a nazwa miejsca nawiązująca do siatkarskiej pozycji to chyba jedyne co może ekscytować i ciekawić w tym lokalu. Jedzenie jest tu bardzo przeciętne, a czas oczekiwania na posiłki wyjątkowo długi. Obsługa niedoświadczona i średnio pomocna. Choć nie lubię pisać tego typu opinii, to dwie wizyty w Libero w ciągu jednego weekendu mnie do tego zmuszają.

Dwukrotnie jedzenie było niskiej jakości (czuć słabe produkty). Grillowany kurczak był gumowaty, suchy, sprawiał duży dyskomfort, a na koniec ból brzucha. Pizza w Libero to naprawdę spore „zaskoczenie”, to chyba nowy styl tego włoskiego przysmaku, tak cienkiego ciasta nie ma chyba nawet w alzackim flamie (który pizzą przecież nie jest). Na rosół, który podczas tych dwóch wizyt był pozycją najsmaczniejszą, czekaliśmy blisko 40 minut. Forma jej podania wyjęta z fine diningowej restauracji (malutka porcja na wielkim talerzu) wygląda w tego typu miejscu jak żart.

Najdziwniejszym elementem tych wizyt była jednak obsługa, taka szeroko rozumiana, bo nie chce zrzucać wszystkiego na młode i niedoświadczone kelnerki). W menu są pozycje sezonowe, realnie lokal już nie sprzedaje. Gdy mocno świeci słońce, nie ma opcji na rozłożenie parasoli, podobno „szef zabronił”, gdy zapytaliśmy, dlaczego otrzymaliśmy odpowiedź o silnym wietrze, który przestał wiać dużo wcześniej.

Zarządzanie lokalem to trudny kawałek chleba, warto się zastanowić czy warto. Brak alternatyw w okolicach Węgrowa to chyba jedyny argument, który ten lokal broni wśród lokalnej społeczności. Czytając odpowiedzi na negatywne komentarze restauracji, proszę o dystans restauratora i wnioski, a nie pasywno agresywne komentarz. Warto skupić się na detalach (np. wymiana bardzo zasłużonego odpływu zlewu w toalecie, czy przybrudzone ściany przy niej). Serdecznie pozdrawiam i życzę poprawy w przyszłości.




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *