DUCHOWO I AUTOMATYCZNIE czyli „Solo Echo” – Goteborgs Operans Danskompani
Współczesna scena baletowa Szwecji posiada swoją ciekawą historię. Powojenne losy nierozerwalnie związane są z Birgit Cullberg oraz jej synem Matsem Ekiem. Dziś uzupełnia ten duet, posiadający własny i rozpoznawalny język choreograficzny, Alexander Ekman. Wśród kompanii baletowych, oprócz Królewskiego Baletu w Sztokholmie, wyróżnia się zespół baletowy Opery w Goteborgu. Kompania prowadzona przez Katrin Hall to czterdziestu tancerzy pochodzących z dwudziestu państw. Nie tylko jej międzynarodowy charakter, ale głównie dobór repertuaru wyróżnia ją nie tylko na mapie skandynawskich, ale i europejskich formacji tanecznych. Szczególnym znakiem rozpoznawczym stały się poszukiwania choreograficzne prowadzone przez najwybitniejszych twórców baletowych średniego i młodego pokolenia, wśród nich m.in.: Sidi Larbi Cherkaoui, Hofesh Schechter czy Damien Jalet. Program zespołu tanecznego daleki jest od powielania schematu pokazywania dzieł klasycznych. Jest to uwarunkowane zapewne samoświadmością braku odpowiedniej liczby tancerzy do prezentowania tego typu baletów. Katrin Hall odnalazła lukę i miejsce dla zespołu. To świetny przykład dla naszych, krajowych lokalnych grup baletowych funkcjonujących przy teatrach operowych. Nie rywalizowanie z największymi zespołami, ale własna wytyczona droga artystyczna, która staje się miarą sukcesu. Goteborg to miasto, co prawda drugie co do wielkości w Szwecji, to jednak zamieszkiwane tylko przez pół miliona osób. Widownia podczas wieczoru była wypełniona po brzegi, a przecież nie była to prezentacja nieśmiertelnego Dziadka do orzechów czy też Córki źle strzeżonej. Na dodatek widzowie reagowali żywiołowo na koniec wieczoru rwąc się do oklasków. To ukazuje, że współczesna sztuka tańca – świetnie przygotowana i wykonana może trafiać do szerokiego odbiorcy. Należy tylko znaleźć oryginalny sposób komunikacji z widzem. I to w Szwecji się udaje.
Wieczór baletowy rozpoczął układ Kanadyjki Cristal Pite. Jej Solo Echo, do Allegro i Adagio z dwóch sonat na wiolonczelę i fortepian Johannesa Brahmsa, to kompozycja na siedmiu tancerzy. Mottem stał się wiersz Marka Stranda Wersy zimy. I rzeczywiście owa pora roku jest istotnym elementem inspiracji. Tło akcji stanowi horyzont, który początkowo tylko w poprzecznej linii, a następnie w całej rozciągłości pokrywa tafla padającego śniegu. Tancerze w samotności poszukując drugiej osoby, a następnie trzeciej i czwartej, a potem kolejnych budują nastrojowy i poezyjny świat człowieka. Uniwersalny. Płcie zostały zatarte poprzez kostiumy, które są spójne dla tancerek i tancerzy. W świetnym ruchu, który wyraża indywidualny styl choreografki, łączący w sobie poezję i lekkość z fizycznością i ekspresyjnością. Mimo wielu walorów ten fragment wieczoru pozostawia niedosyt. Balet, mimo jasnej klamry od samotności do wspólnoty i ponownie indywidualności jest monotonny, a niektóre fragmenty stają się wtórne. Mimo to jest on przykładem poszukiwania artystycznego, gdzie poprzez taniec buduje się narracja jak w zimowy wieczór, mimo samotności poszukujemy innego. Duchowo, nostalgicznie i magicznie.
Drugi fragment przedstawienia to Autodance. Poprzez zestawienie go z układem Pite tworzy się nieświadomie awers i rewers jednej monety. Ta część jest również poświęcona człowiekowi wrzuconemu w przestrzeń określonego środowiska, swoistej pory roku. Tym razem izraelska twórczyni baletowa Sharon Eyal stworzyła pracę do muzyki Ori Lichtika, którą można porównać do mechanicznej kompozycji. Odszukać można źródła w cyberprzestrzeni, a tancerze to niczym figury z gier komputerowych i świata VR. Nie tylko muzyka jest świetnym partnerem dla konceptu choreografki, również uniwersalizujące tancerze kostiumy, gdzie mieszają się płcie i świetne światło oraz wszechogarniający dym odizolowanej przestrzeni, budują świat, który jest naszą bliską przyszłością. Mechanizacja i automatyka to najbardziej adekwatne określenia dla tańca. Tancerze, w pełnym napięciu mięśniowym, jak struny instrumentu naciągnięte do granic możliwości, kroczą po okręgu, po diagonali, w każdym kierunku prezentując wdzięki jak na wybiegu mody. I nagle, niespodziewanie jak za dotknięciem przycisku enter na klawiaturze komputera rozpoczyna się taneczny wybuch ekspresji. Jest to zjawisko wspaniałe! To przedstawienie perfekcyjnie pomyślane, również posiłkujące się improwizacjami tancerzy. Hipnotyczny ruch, który zniewala i powoduje, że staje się transem i wciąga odbiorcę jak świat gier komputerowych. Tancerze kroczą, maszerują, poznają swoje ciała, są w nieustannym zrytmizowany ruchu. To niesłychanie spójna, dopracowana w każdym szczególe kompozycja. Wielkie emocje i poszukiwania taneczne.
Zespół baletowy opery w Goteborgu jest niesłychane spójny i niezwykle zgrany. Na pierwszy plan wysuwa się, występujący w obu baletach Duncan C Schultz, który jest wyróżniającym solistą w Solo Echo, a jego ekspresja w Autodance zaraża nie tylko współwykonawców ale i widzów wieczoru.
Te balety posiadają jeszcze dwa elementy łączące. Oba zostały przygotowane przez choreografki, które poszukują – z bardzo dobrym efektem – własnego języka baletowego. Po drugie są dla siebie komplementarne. Pite mówi o tym co dziś ważne: samotności i poszukiwaniu. Eyal szuka w przyszłości nie tylko ruchu, ale i naszego, ludzkiego miejsca.
Doświadczenie w Goteborgu ukazuje, że lokalny zespół baletowy może zaznaczyć swoją obecność na mapie artystycznej poprzez konsekwentne poszukiwania artystyczne. To ciekawe miejsce, gdzie sztuka wysoka dla ogółu wygrywa z potoczną sztuką dla ludu.
Solo Echo, ch. Crystal Pite, muz. Johannes Brahms; Autodance, ch. Sharon Eyal, muz. Ori Lichtik, Goteborgs Operans Danskompani, wznowienie: grudzień 2019.
[BenjaminPaschalski]
You must be logged in to post a comment.