NIEUDANA PODRÓŻ DO CHIN – Pandacake!

NIEUDANA PODRÓŻ DO CHIN – Pandacake!

Namówiony wieloma pozytywnymi opiniami, między innymi Instagramem Nakarmiona wybraliśmy się na niedzielny obiad do Pandacake. Jak fanatyk kuchni azjatyckiej liczyłem na pyszne i nowe smaki. Co otrzymałem? Szkoda gadać… . Już sam początek zwiastował problemy. Okazało się, że nie dostaniemy żadnych dań z wołowiną, po chwili otrzymaliśmy informację, że kurczaka wystarczy już tylko na jedną porcję (byliśmy tam około 14 więc były to informacje dość zaskakujące). Nie zrażeni tym faktem przeszliśmy do zamówienia. Warto wspomnieć o nieprzygotowanej obsłudze, która po zaproponowaniu pomocy przy wyborze dań, na pierwsze pytanie o charakter i smak dania odpowiedziała „no takie chińskie”.

Autentyczna chińska kuchnia?

Przejdźmy do otrzymanych „pyszności”. Zamówiliśmy 3 dania: kurczak teryiaki, pierożki na parze z wieprzowiną i grzybami shitake oraz fried noodels, z kurczakiem, w związku z jego brakiem, obsługa zaproponowała wieprzowinę, na co przystaliśmy.

NIEUDANA PODRÓŻ DO CHIN - Pandacake!

Noodle

Zacznijmy od noodli. Mam duże obawy co do ich świeżości… Kwaśno-mdły smak przełamywał jedynie świeżo cięty szczypiorek. Hitem okazał się zaproponowany dodatek wieprzowiny, czyli… pokrojony na małe kawałki boczek w cieniutkich plastrach-chyba prosto ze sklepowej półki. To danie było niezjadliwe, a Magda Gessler miałaby podstawy do oskarżenia właściciela o trucie ludzi. Jako straszny głodomor i człowiek nie lubiący wyrzucać jedzenia, użyłem ogromnej ilości sriratchy i próbowałem jeść dalej… Ogólne wrażenie dania – 0/10.

Kurczak TERIYAKI

Przejdźmy do kolejnego dania. Kurczak teriyaki – był nijaką wersją tego pysznego dania. Jedyny wyczuwalny smak to średniej jakości sos. Kurczak nieco za twardy, a ryż i dodatek 2 różyczek brokułu na parze pozostawiało dużo do życzenia. Byłem lekko zmieszany i zdegustowanym takim zestawieniem. To danie, choć dużo lepsze niż wspomniane wcześniej fried noodles, również nie jest godne polecenia.

Pierożki na parze

Na koniec wspomnijmy o pierożkach, które dostosowały się poziomem do poprzednich dań i nie zaskoczyły smakiem. Ciasto lepiło się do papieru, na którym zostały podane, farsz okazał się twardą kulką, która nie łączyła się w żaden sposób z ciastem-zupełnie jakbyśmy dostali dwa osobne dania. Przy zamówieniu otrzymaliśmy informację, że w pierożkach będzie również bulion, zupełnie jak w gruzińskich chinkali. Cóż, rosołu nie było, a pierożki okazały się suche. Zwieńczeniem katastrofy okazał się sos, podany do pierożków. Nastawiony na otrzymanie standardowego sosu sojowego, zamoczyłem pierożka w płynie o niezidentyfikowanym smaku i pochodzeniu.  To był najgorszy dodatek do dania, jaki w życiu otrzymałem. Mimo wielu uwag do pierożków, muszę przyznać, że były jednak najlepsze z 3 zamówionych dań – jako jedyne nadawały się do zjedzenia przez kogoś bardzo głodnego.

Podsumowanie

Jeśli chcielibyście zjeść kiedyś coś chińskiego to na pewno nie na „Solidarności” 84 . Smak pozostawiał wiele do życzenia, a droga do domu oddalonego od Pandacake o jakieś 300 m zwiastowała jeszcze większą katastrofę. Nasza wizyta zakończyła się wyścigami do toalety i  parzeniem ziołowej herbaty wspomagającej trawienie.

Nie idźcie tam! Strzeżcie się! 1/10! Nie polecam!



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *