Anons to krótkie ogłoszenie. Czy to słowo kojarzy Wam się z gastronomią? Jeśli nie, to poznajcie Anons do Dzielni, czyli kameralne miejsce na Mokotowie, gdzie zjecie niezłą polską kuchnię z twistem. Maciej Nowak w jednym z ostatnich felietonów w Gazecie Wyborczej napisał o tej knajpce „żaden poważny krytyk kulinarny (to znaczy o wiarygodnej, profesjonalnej posturze) wraz ze mną już się tu nie zmieści” i faktycznie miejsce jest malusie. Dosłownie 5 stolików w dość bliskiej od siebie odległości. Tworzy to naprawdę rodzinny klimat, choć pewnie czasem bywa problematyczne.
Czuć tu domowy, miły i opiekuńczy klimat. W menu królują polskie potrawy, w nowoczesnym wydaniu, a idea food sharingu jest tu hasłem przewodnim. Gospodarze namawiają do dzielenia się jedzeniem i „reklamują się” sharing concept po polsku. W karcie jest kilka dań w formie prawie jak tapas, tylko że w krajowym wydaniu. Menu jest krótkie, podzielona na talerzyki oraz talerze, które mają nam wskazywać wielkość porcji i sposób podania.
Jeśli szukacie przytulnego bistro z bezpretensjonalnym klimatem to Anons będzie trafnym wyborem. Świetne miejsce na zamówienie kilku dań i dzielenie się nimi z grupą znajomych czy drugą połówką. A jak smakuje to krótkie ogłoszenie?
W Anonsie jest smacznie, czuć tu aromat domu z delikatnym lecz ciekawym twistem. Królują tu schabowy z mizerią i Polskie arancini, czyli kaszanka w panko. Te dwa dania zdecydowanie wygrały na naszym stole. Na Madalińskiego zjecie też śledzia, tatara czy poliki wołowe. Warty polecenia jest też Tost, który jest idealnym połączeniem mocnych smaków pora i sera bursztyn z delikatną śmietanką i brukselką.
Parę dań wymaga dopracowania, ale jest to zdecydowanie dobry kierunek! Największe zastrzeżenia budzą pampuchy z karkówką. W tym polskim bao brakowało przede wszystkim przełamania smaku czymś świeżym (kolendrą? świeżym ogórkiem?). Dodatkowo dość grube plastry cebuli nie były zbyt miłym doświadczeniem, a wystarczyłoby skroić ją drobniej i po kłopocie.
Klimat, wystrój i obsługa zasługują na komplementy. Jest przytulnie i tylko z pozoru ciasno. Piękne, industrialne ściany przyozdabiają obrazy znanych i mniej znanych artystów, a obsługa dba o nasz wieczór, choć ma ręce pełne roboty. Anons do dzielni to miejsce godne polecenia, idealne na spotkanie z małą grupą znajomych czy randkę. Na Madalińskiego znajdziecie też kilka świetnych winiarskich pozycji, co dopełnia całą ofertę.
Wieczór był naprawdę udany, jedzenie smaczne, a obsługa miło skracała dystans. Mimo, że recenzja jest pozytywna i bardzo zachęcam do odwiedzenia lokalu na Madalińskiego 7, mam dwie niewielkie, aczkolwiek istotne uwagi. Pierwsza kwestia to mycie naczyń – zdaję sobie sprawę, że lokal jest mały i miejsca brak, jednak mycie talerzy za barem przy pełnej sali jest dla gości dosyć niekomfortowym elementem wizyty (głośne stukanie, pukanie, woda). Jeśli istnieje opcja, by przenieść zmywak, koniecznie to zróbcie. Druga sprawa to toaleta – proszę, zdejmijcie te pajęczyny.
You must be logged in to post a comment.