W GÓRACH MOŻNA ODNALEŹĆ SIEBIE I SENS ŻYCIA – RECENZJA FILMU „OSIEM GÓR”
W górach jest coś mistycznego, majestatycznego, magnetyczna siła przyciągania. W czasie wędrówek po szczytach i dolinach ludzie lepiej się poznają, zbliżają i odnajdują nie tylko tego kogoś obok, ale i samych siebie. To wyjątkowa przestrzeń by zacieśniać relacje. Lubiłem wędrówki po górach z moim Tatą. Wiele mnie nauczył, wiele rzeczy pokazał… W tym wyjątkowym, limitowanym czasie był tylko dla mnie. Odkrywałem go za każdym razem na nowo. Bowiem tam wysoko, w górach stawał się kimś jeszcze innym niż znałem Go na co dzień. Podziwiałem i kochałem coraz bardziej, jeśli w ogóle było to możliwe. Pamiętam, że któregoś razu na szczycie, kiedy wspólnie pałaszowaliśmy kanapki i popijaliśmy herbatą z bidonu, zmęczeni po wielogodzinnej wspinaczce, Tata powiedział, bym zabrał Go na taką wyprawę za kolejne 10, może 15 lat. Mieliśmy jeszcze kiedyś tam się razem wybrać … chyba już jednak do tego nie dojdzie… niestety. Jest już za późno, za mało sił…
Najnowszy filmowa opowieść duetu reżyserskiego i życiowego Felixa Van Groeningena oraz Charlotte Vandermeersch to epicka ekranizacja znanej powieści Paulo Cognettiego. Twórcy wcześniejszego obrazu pt. Mój piękny syn i tym razem nie zawiedli. To jednocześnie wspaniały tandem scenarzystów, którzy kreślą malowniczą, niebanalną historię o tym, co w życiu chyba najważniejsze, o poszukiwaniu i odkrywaniu siebie. Absolutna w tym zasługa również Rubena Impensa, autora zdjęć, nagrodzonego za nie dwukrotnie w 2022 r. na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Valladolid oraz Złotą Kamerą na Międzynarodowym Festiwalu Operatorów Filmowym Manaki Brothers. To zadumane i wzruszające kino drogi w poszukiwaniu własnej ścieżki. I choć to niespieszne kino, to dwu-i-półgodzinny seans wcale się nie dłuży, a u niektórych nawet mogą pojawić się na policzkach łzy wzruszenia.
Ktoregoś dnia trzydziestokilkuletni Pietro Guasti (Luca Marinelli) porzuca zatłoczone miasto i rusza w podróż w nieodkryte jeszcze przez siebie włoskie Alpy, a następnie dalej w świat, aby odnaleźć siebie. Czuje bowiem, że utknął w codzienności wielkomiejskiego życia. Nie może znaleźć sobie miejsca, nie do końca może zdefiniować czego mu brakuje, ale wie, że musi coś zmienić. Może wcale nie jest mu pisane szczęście tu i teraz, lecz gdzieś daleko stąd. Kiedy wraca myślami, do momentów, kiedy naprawdę był w życiu szczęśliwy okazuje się, że było to w Alpach, w które w dzieciństwie jeździł na wakacje. Dlatego też decyduje się by uciec z dużego miasta i wyjechać do małej wioski w górach, którą tak dobrze pamięta z przeszłości.
Dwaj główni bohaterowie Pietro oraz Bruno (w tej roli Alessandro Borghi), jeden z miejscowych, rodowity mieszkaniec niewielkiej, górskiej wioski, poznają się w lecie, jako młodzi chłopcy, gdzie pierwszy z nich przyjeżdża wraz z rodzicami, by spędzić urlop z dala od chaosu i zgiełku codziennej aglomeracji. Z czasem znajomość chłopców przeradza się w przyjaźń, którą utwierdzają wspólnie spędzane każdego lata chwile. W towarzystwie niezwykłych, majestatycznych alpejskich krajobrazów, pośród urzekającej natury kształtuje się dziecięca przyjaźń. Aż w końcu ta więź na jakiś czas znika z pola widzenia, pozostawiona jak w szufladzie nieużywane okulary. W życiu każdego z nich pojawiają się nowe zmienne, nowi ludzie, nowe okoliczności, szanse, w końcu praca. Pietro wyjeżdża na studia do Turynu, Bruno pozostaje w swojej wiosce, w której podejmuje pracę w budownictwie i przy produkcji serów. Chciałoby się rzec, nic nie trwa wiecznie. Czy na pewno? Nie do końca.
Osiem gór to wielowymiarowy obraz. Nie jest to jednak historia związku i miłości dwóch mężczyzn, jak w Tajemnicy Brokeback Mountain (2005). To opowieść o męskiej przyjaźni, której początki kiełkują w dzieciństwie. Swego czasu głęboko wrośniętych korzeniach więzów wspólnych przeżyć nie jest w stanie skruszyć bezwzględny upływ czasu. Kiedyś chłopcy, po kilkunastu latach już młodzi mężczyźni ponownie spotykają się, kiedy w góry wraca Pietro. Początkowo nie mają sobie wiele do powiedzenia, cisza między nimi aż dźwięczy w uszach. Wydaje się, że zbyt gruba warstwa kurzu osiadła na ich przyjaźni. Wystarczy jednak silny podmuch świeżego, alpejskiego wiatru, by odnowiła się dawna, niezwykła więź. Co więcej, wzmocni się ona z czasem wzajemnym szacunkiem i poznawaniem się na nowo, docenianiem swoich cech charakteru. Bruno przekonuje Pietra do wspólnej pracy przy odbudowie chaty, wysoko w górach, która swoje lata świetności ma już dawno za sobą. Bruno, który jak się okazuje, miał więcej okazji by lepiej niż sam Pietro poznać i pokochać jego ojca, wiedział, że to było jego marzenie. Usytuowany na stoku, w malowniczych, ale zimą niedostępnych okolicznościach przyrody, kameralny, kamienny dom, który zgodnie zbudują z czasem stanie się schronieniem dla obu mężczyzn. Wspólny trud i znój codziennej, ciężkiej pracy scementują ostatecznie przyjaźń dwójki bohaterów.
W ekranizacji odnajdziemy jeszcze jeden wymiar, którego absolutnie pominąć nie sposób. Wydaje się, że ci, którzy często doświadczają porażek i szukają długo, czasem bez sukcesu sensu życia, to ludzie słabi i nijacy, bez celu i siły, których zaraz powali byle podmuch kolejnego niepowodzenia. Po przeciwnej zaś stronie stoją ci zaprawieni i doświadczeni życiem, mocno stąpający na ziemi, których byle niepowodzenie nie złamie. Ale czy nie jest tak, że ten co z porażką mierzy się całe swoje życie nabiera doświadczenia w radzeniu sobie z nimi i ostatecznie znajduje na nią sposób, by w końcu wyswobodzić się z błędnego koła. A ten, co choć miał życie ciężkie, krok po kroku osiągając kolejne wyznaczone cele, żadnej wielkiej katastrofy tak na dobre nie przeżył jest w gruncie rzeczy bardziej delikatny i kruchy, kiedy taka w końcu go dopadnie. W tym ostatnim przypadku, jak się okazuje jedno potknięcie, jedna przegrana może być ostatnią, z którą wydawałoby się siłacz i człowiek doświadczony powinien sobie poradzić. W tym, jak radzą i nie radzą sobie z życiem bohaterowie Ośmiu gór, każdy odnajdzie trochę dla siebie.
Muzyka, która towarzyszy historii jest niezwykła. Poza wspaniały melodyjnymi ilustracjami autorstwa m.in. Daniela Norgrena, pojawia się niepokojące, tętniące uderzanie, które zapowiadać będzie zwrot akcji i dramatyczny zwrot historii. Należy tym samym docenić wspaniałą pracę autorów dźwięku Alessandro Felettiego, Alessandro Palmeriniego oraz Marco Falloniego
Warto wybrać się do kina by obejrzeć ten piękny film – nie o banalnym poszukiwaniu własnej ścieżki i sensu życia, podróży w góry, wspomnieniach i zapierających dech górskich widokach. O nie! Jest tu coś więcej, to również opowieść o utraconym czasie, bezpowrotnie zaniedbanym kontakcie z ojcem (w tej roli Filippo Timi), którego nie zdążyło się poznać, a może trochę nie chciało, nie zauważało, że warto. To historia odkrywania prawdziwego rodzica, którego się nie doceniło, kiedy był, a którego zbyt wcześnie zabrakło i odnajdywania jego ścieżek, prawdziwych uczuć, ale już samotnie, dojrzale, na własnych warunkach i we własnym tempie. Pietro odkryje, że choć nie dostrzegał tego, to ten szorstki, czasami niedostępny, odległy rodzic bardzo go kochał. Zainicjowana przez ojca głęboka miłość do gór, ciekawości świata, wędrówki, podróży w poszukiwaniu nowych dróg pozwoli, ale i zdopinguje by powędrować w nieznane, gdzie nowi ludzi, ale pamięć o przeszłości, rodzinie, starej dobrej przyjaźni pozwolą znaleźć klucz do szczęścia – do swojej drogi. W każdym bowiem czasie można odnaleźć siebie. Ten czas musi tylko nadejść, a my musimy być do tego gotowi.
Film będzie można obejrzeć w polskich kinach od 2 czerwca 2023 r. Premiera światowa odbyła się 12 stycznia 2022 r.
OSIEM GÓR (Le otto montagne) 2022, Włochy/Belgia/Francja, reż. Felix Van Groeningen/Charlotte Vandermeersch
[Marcel z Kraśnika]
You must be logged in to post a comment.