CO BY BYŁO, GDYBY …? ŻYĆ KILKA RAZY – RECENZJA FILMU „POPRZEDNIE ŻYCIE”

CO BY BYŁO, GDYBY …? ŻYĆ KILKA RAZY – RECENZJA FILMU „POPRZEDNIE ŻYCIE”

Co by było, gdyby…? To pytanie zadał sobie pewnie choć raz w życiu każdy z nas. Nie raz chciałem cofnąć czas i zastanawiałem się co by było, jeśli zdecydowałbym kiedyś inaczej, jeśli postąpiłbym inaczej, powiedział, zrobił coś innego niż to miało miejsce… na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi, bowiem pozostają jedynie domysły. To, co jest, to historia, to, co się wydarzyło, fakty. Nie możemy mieć bowiem pewności i nigdy jej mieć nie będziemy, czy gdyby wydarzenia potoczyły się inaczej, gdybyśmy powiedzieli co innego niż to miało faktycznie miejsce, byłoby lepiej. Pewnie byłoby inaczej, ale czy bylibyśmy szczęśliwsi…? Jesienna nostalgia, czas podsumowań zdecydowanie sprzyjają takim rozważaniom.

Kiedy obserwuję obcych mi ludzi czy to mijając ich na ulicy, w sklepie, czy kiedy jestem w kawiarni czy restauracji wyobrażam sobie, jakie historie niosą ze sobą. Pewnie i oni zastanawiali się choć raz co by było, gdyby sprawy ułożyły się w ich życiu inaczej. Z każdym człowiekiem wiąże się jakaś historia. Taką sceną z obserwacji trójki osób w barze rozpoczyna się film Poprzednie życie. Wydaje się, że dwóch mężczyzn i kobieta znają się, ale coś dziwnego dzieje się między nimi. Trudno stwierdzić co ich łączy. Głosy dwójki osób, które widzowie słyszą w tle snują swoje domysły. Zastanawiają się bowiem kto jest kim spośród obserwowanej trójki. Ta sekwencja kończy się wówczas, kiedy nagle spojrzenie kobiety o azjatyckich rysach spotyka się z obiektywem kamery.

Debiut południowokoreańskiej reżyserki Poprzedniego życia Celine Song z niezwykłą lekkością oraz wdziękiem opowiada historię przyjaźni dziewczynki i chłopca, splata ich losy oraz pokazuje, co się stanie, jeśli jeden tydzień po 20 latach spędzą ze sobą ci bliscy przyjaciele z dzieciństwa. To opowieść o niespełnionej miłości, o wyborach, o myślach o tym, co by było, gdyby… Motorem napędowym opowieści jest koreańskie przeświadczenie In-Yun o tym, że to co sprawia, że ludzie się spotykają, to wynik połączenia ich losów we wcześniejszych wcieleniach. To wtedy ich dusze poznały się i dzięki temu dziś mogą być blisko.

Nora (Greta Lee) i Hae Sung (Teo Yoo) dorastali razem w Korei Południowej. Tam też chodzili do tej samej klasy, dzielili smutki i radości. W pewnym momencie ich losy zostały jednak rozdzielone. Rodzice Nory decydują się wyemigrować do Kanady. Odtąd historie obojga przyjaciół z dzieciństwa toczyć się będą niezależnie. Po latach odszukają się dzięki Internetowi i portalom społecznościowych. Dawna więź odżywa, a między dwojgiem młodych ludzi rodzi się uczucie. Jednak, z różnych powodów to jeszcze nie czas na spotkanie. W końcu pewnego dnia, po latach spotkają się w Nowym Jorku. Każde z nich jest jednak już na innym etapie swojego życia, w innym miejscu. Nora jest pisarką tak jak jej mąż Amerykanin – Arthur (John Magaro). Z kolei Hae Sung, po niedawnym rozstaniu ze swoją dziewczyną, pracuje w Seulu, postanawia zrobić sobie krótką przerwę i wyruszyć na urlop w od dawna odkładaną podroż do Stanów Zjednoczonych. W istocie jedzie po to, by spotkać się z od lat niewidzianą koleżanką.

Kiedy tych dwoje spotyka się w końcu pierwszy raz po tak wielu latach, nie jest w stanie wykrztusić z siebie przez długą chwilę nic więcej, niż „wow” i powtarzają to wielokrotnie, nie mogąc oderwać od siebie wzroku. To, co przebija przez kolejne minuty filmu, to uczucie, że żaden z bohaterów nie może pozbyć się z głowy myśli o tym, „co by było, gdyby …ich losy potoczyły się inaczej”. Koncepcja ta rezonuje również u męża Nory. Artur jest trochę zaskoczony, nie rozumie skąd nagle Koreańczyk decyduje się by pojawić się w ich życiu. Wraz z upływem czasu odczuwa coraz więcej obaw i wątpliwości, poszukuje potwierdzenia, że nic nie zagraża jego związkowi z Norą. Jak sam stwierdza historia jego żony i jej kolegi z młodości jest zgrabną opowieścią, nadającą się na książkę lub film, takim gotowym scenariuszem. A on, biały mąż swojej azjatyckiej żony przeszkadza tylko przeznaczeniu. Ale nie jesteśmy w stanie winić go za jego niepewność. Jego obawy wydają się do pewnego stopnia uzasadnione. Trudno nie polubić Artura. W tej trudnej sytuacji i on stara się zachować, jak może najlepiej, będąc trochę sparaliżowany, ale i trochę odsunięty od tej dwójki, na których koncentruje się nasza uwaga, przez słabą znajomość koreańskiego. W tym filmie nie ma złego ani dobrego charakteru. Wszystkich lubimy tak samo, nikogo również nie jesteśmy w stanie za nic potępić.

Ten delikatny melodramat, swoisty niewypowiedziany romans, który dzieje się gdzieś w drugim tle, z niezwykłą delikatnością, wdziękiem, dopracowaniem szczegółów przedstawia wyjątkowy mistyczny element naszego istnienia. Celine Song przedstawiła historię opartą na swoich doświadczeniach i wspomnieniach. Jest również autorką scenariusza tego filmu. Z niezwykłą precyzją wplotła go we wspaniale zbudowaną strukturę opowieści. Film kończy się klamrą – wracamy do pierwszego ujęcia i rozwiewamy nasze pytania podszeptywane nam w tle w czasie pierwszych ujęć. Sprytnie i inteligentnie uniknęła nawet otarcia się o cień komedii romantycznej. Każde słowo, każdy gest, spojrzenie i chwile ciszy mają swoje znaczenie dla całej opowieści. Nic w tym filmie nie jest zbędne, niczego nie brakuje. To garnitur szyty na miarę przez najlepszego krawca.

Poprzednie życie jest obrazem współczesności. To opowieść o wspomnieniach, przeznaczeniu, nowych mediach, które ułatwiają kontakt, ale pozostawiają istotny niedosyt. Doskwiera bowiem potrzeba spotkania w rzeczywistości, fizycznej bliskości, której nie może zastąpić połączenie i rozmowy online, nieważne jak długo by trwały. Dotyczyć to może każdego z nas. To obraz, który koi nasze skołatane frazą „co by było, gdyby…” myśli i serca. Opowieść zaś leczy smutek za wcześniejszym życiem. Pozwala nam pozbyć się złości na nas samych, na okoliczności, na straconą szansę, na nasz strach, zaniechanie, niemoc i wątpliwości. Przywraca nadzieję na szansę odnalezienia miłości, na nowy początek. Dzięki temu godzimy się z przeszłością i jesteśmy gotowi na nadejście przyszłości.

Poprzednie życie (Past Lives), 2023, USA, Korea Południowa, reż. Celine Song

[Marcel z Kraśnika]


Foto: Materiały prasowe