Kilka tygodni temu zostałem zabrany na wyprawę po pięknej podlaskiej krainie. Białystok i okolice miałem okazję już kilka razy odwiedzić, jednak gastronomicznie nie był to dla mnie teren mocno zgłębiony. Jeśli wybieracie się do stolicy Podlasia, nie możecie ominąć „Sztuki Mięsa”. Często trafiamy do miejsc bez duszy, z nastawieniem na zysk, które nie czują klienta i wykonują nakreślone w Excelu cele. Na Krakowskiej 11 w Białymstoku jest inaczej – gościnnie i pysznie.
Do „Sztuki Mięsa” trafiam z polecenia, miejsce wśród lokalsów jest bardzo znane i wysoko oceniane (w Google ocena to 4,7). Szefem kuchni, właścicielem i pomysłodawcą jest Maciej Tomaszewski, o którym praktycznie w każdej wzmiance przeczytamy „rzeźnik samouk z pasją”. Na Krakowską warto przyjść przede wszystkim na steki i tatara, lokal nie ogranicza się jednak jedynie do mięsnych pozycji i każdy znajdzie coś dla siebie. Ten koncept gastronomiczny to połączenie restauracji, piekarni oraz sklepu mięsnego. Z krótkiego researchu dowiedziałem się, że to praktycznie jedyne miejsce w Białymstoku, które oferuje szeroki wybór mięs selekcjonowanych.
Nasza podróż zaczęła się dość przeciętnie. Deszczowa pogoda i długa podróż dawały w kość, a informacja o braku miejsc „na górze” nie poprawiała sytuacji. Usiedliśmy w małej przestrzeni tuż obok baru. Okazało się to strzałem w 10 – poznaliśmy obsługę, współtowarzyszy mżawki za oknem i cały lokal.
Zaczęliśmy od tatara z siekanego rostbefu sezonowanego na sucho z dodatkiem domowego majonezu, ogórka, kaparów i musztardy francuskiej. Mięso było ciekawe w smaku i idealne w teksturze (rozpływające się, choć z nutą kruchości).
Drugą przystawką był zapiekany dip z karczochów ze szpinakiem. Podany z grzankami „sos” to istna bomba kaloryczna. Wielka porcja, olbrzymia ilość beszamelu i sera to świetny dodatek to głównego dania np. steka. Samo danie jest trochę zbyt jednowymiarowe i lekko mdłe, ale jako dodatek do całości dla kilku osób – cudne.
Wybór dania głównego był prosty, stek z polędwicy wydawał się idealnym zwieńczeniem kolacji. Wysmażony w punkt kawałek mięsa może naprawdę zachwycać i być prawdziwym szczęściem. Delektując się jedzeniem kosztowałem manufakturowych wódek, które znajdziecie w menu. Podczas wieczoru towarzyszył mi głównie „Specjał Podlaski” – ten 50% trunek bardzo miło rozgrzewał atmosferę i był odskocznią od pysznych dań.
Kolacja pełna pysznego jedzenia, obfitowała również w świetną atmosferę. Obsługa, choć na początku podejrzliwa i zdystansowana, po jakimś czasie stała się przyjacielska i była wspaniałym towarzyszem tego wieczoru.
„Sztuka Mięsa” to miejsce z pasją, pysznym mięsem i ciekawymi dodatkami. Mięso prosto od rzeźnika to fakt, a nie slogan ze strony internetowej. Zapisujcie to miejsce na mapie!
You must be logged in to post a comment.