ZNOWU WYLAŁA PROSNA czyli „Prosna. Kryminał muzyczny” – Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu

ZNOWU WYLAŁA PROSNA czyli „Prosna. Kryminał muzyczny” – Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu

Luksus Polski Ludowej to jeden z najbardziej fascynujących tematów. Jak w świecie pseudo równości społecznej i wiecznego niedoboru scharakteryzować margines dobrobytu dostępny dla niektórych z nas? Takowym były Peweksy, gdzie wybrańcy za walutę przywiezioną z zagranicy i sztuczne bony PKO mogli zakupić niedostępne towary na rynku wewnętrznym. Takimi miejscami były również rozsiane po całej Polsce hotele sieci „Orbis”. Warszawskie przybytki „Europejski” z nocnym kultowym klubem „Kamieniołomy” czy też nowoczesna jak na ówczesne czasy „Victoria” z życiem dla wybranych „Czarnego Kota” są legendami stolicy – co w tych miejscach się nie działo i kto w nich nie bywał. Najciekawszy był striptiz, bowiem w świecie skostniałej obyczajowości ciało stanowiło owoc zakazany. Namiastkę tych miejsc ukazywała kinematografia. Kapitan Borewicz w serialu 07 zgłoś się zazwyczaj przebywał w tych miejscach gdzie gromadził się półświatek, a Juliusz Machulski część akcji Kingsajzu umieścił właśnie w hotelu przy pl. Zwycięstwa w Warszawie. „Orbis” jako marka był czymś niesamowitym. Uświadomił nam to również w swojej kultowej powieści Lubiewo Michał Witkowski. To właśnie w barku „Sibro” czyli orbisie czytanym od tyłu, przesiaduje grupa gejów w schyłkowej fazie minionej epoki. Bo właśnie ona jest istotna. Lata osiemdziesiąte dwudziestego wieku to nie tylko czas niedoborów, kolejek i nieustannej walki o byt przy zapominanych pokłosiach i dźwiękach pierwszej Solidarności zabitej stanem wojennym, to również era disco, świata złotej kuli, wirującego parkietu, domówek, specyficznych ubrań i fryzur. Niesamowitego czasu kultury codzienności, gdzie guma do żucia donaldówka stanowiła synonim powodzenia jak i inne banalne atrybuty naszego dnia codziennego.

I właśnie te czasy starali się przybliżyć autorzy najnowszej produkcji teatralnej w Teatrze im. W. Bogusławskiego w Kaliszu. Tytuł Prosna. Kryminał muzyczny nie odnosi się do rzeki przepływającej przez miasto i wzdłuż budynku teatralnego, ale właśnie do kultowego hotelu „Orbis” w tym mieście. Analogicznie jak w stolicy istniał nocny klub „Piekiełko”, w którym spotykała się elita, półświatek i dorobkiewicze miasta. Mogła wyjść z tej historii fascynująca opowieść o przeszłości, pełna nostalgii i wspomnień. Niestety nie udało się. Porażka jest na wielu frontach i to totalna, bowiem jak wieje nudą i trywialnością podczas spektakli muzycznych to musi być bardzo źle.

Pierwszym grzechem już jest scenariusz widowiska autorstwa Michała Chludzińskiego i Łukasza Czuja. Chludziński jest również autorem części piosenek, a Czuj reżyserem spektaklu. I to jest makabra. Poziom zagmatwania intrygi, łączenia tysiąca faktów i bohaterów jest dla odbiorcy nie do zniesienia. Kilkanaście postaci na scenie, różne wątki i opowieści stają się niemożliwe do opanowania. Oś to historia morderstwa w roku 1986, które odbywa się na parkiecie nocnego klubu. Każdy z obecnych jest podejrzany. Z Warszawy przyjeżdża prowadzić śledztwo Bronisław Ostry i toczy się akcja zeznań, pytań i odpowiedzi. W tle jest jeszcze wątek polityczny. Bowiem kolejnego czerwcowego dnia ma odbyć się tajemne spotkanie Wojciecha Jaruzelskiego z Lechem Wałęsą nad rzeką przy łowieniu ryb. I należy sprawę zatuszować. Oskarżonym o zabójstwo pada przypadkowy bohater wieczoru – najmniej zainteresowany. Ale to już sami Państwo rozszyfrują, jak nadążą podczas oglądania przedstawienia. Prosna to spektakl muzyczny. Składają się nań przeboje lat osiemdziesiątych i współczesne piosenki. Te ostatnie są makabreskami w rytmach częstochowskich. Owszem komponują się dźwięcznie, ale co z tego jak ulatują z ucha tak szybko jak do niego wpadły. Niezwykle szwankuje przygotowanie wokalne, bowiem jedynym elementem ekspresji pozostaje krzyk i siłowe wyśpiewanie. To za mało jak na zbudowanie zwartej scenki dramatycznej z muzyką w tle.

Drugi grzech to inscenizacja. Łukasz Czuj chyba zapatrzył się w niedawną premierę w Teatrze Syrena w Warszawie – Kapitan Żbik i żółty saturator. Tam komiksowa opowieść wzorowana była na oryginale, tu do końca nie wiadomo jak ma być. Analogicznie jak w stolicy kapitan Żbik prowadzi śledztwo z porucznik Olą, tak w Kaliszu Ostry ma do współpracy Kalinę Kalinowską. Te analogie można mnożyć. Kuriozum jest wprowadzenie kamery, która ma przybliżać bohaterów i przekazywać obraz na duży ekran nad sceną. Niestety opóźnienia w transmisji dźwięku są kuriozalne. Monologi w kulisach słychać wcześniej niż na ekranie. Jest to fatalny efekt. Gorzej, gdy co jakiś czas na ekranie mamy fragment komiksu, albo zdjęcie. I już nie wiadomo, po co stosuje się te efekty jak są nie kontynuowane. Po co je wykorzystano? Całość przedstawienia podzielono na rozdziały. Jeden z nich zatytułowany jest Niebieska koperta. Co z tego jak bohater ma w ręku niebieską teczkę? Jednak najgorzej wypada ukazanie luksusu lat osiemdziesiątych. Jest to obrazek przygnębiający. Scenografia i kostiumy Elżbiety Rokity są w ogóle niedopracowane. Gorzej, że autorka nie przeprowadziła koniecznych kwerend aby przedstawić tamte lata: stroje, fryzury, rekwizyty. Co więcej takie miejsce jak nocny klub wykwintnego hotelu musi lśnić, a nie być lokalem garmażeryjnym klasy C. Widz ma nieustanny niedosyt i myśli – naprawdę tak to było, to jest to „Piekiełko”? Inscenizacja Czuja pozbawiona jest rytmu, choć muzyka nie schodzi ze sceny, brakuje pędu akcji i pazura sensacyjnej historii. Jest to sztampowy obrazek, a chciałoby się czegoś więcej.

Aktorzy różnie odnajdują się w owej artystycznej próbie. Najciekawiej wypadają artyści starszego pokolenia Lech Wierzbowski jako dyrektor hotelu Nikodem Wardowski czy Zbigniew Antoniewicz będący sekretarzem komitetu wojewódzkiego PZPR Edwardem Dybakiem. Inni to tło, mgła widowiska. A już zadziwia prowadzenie postaci ofiary zabójstwa. Dariusz Sosiński jako Daniel Kobylak, didżej i konferansjer nocnego klubu jest tak blady i nijaki, że gdyby trzy razy nie powtórzono dlaczego stracił życie to bym nie zauważył, że w ogóle zszedł ze sceny.

Doświadczenie kaliskie to dziwna wyprawa teatralna. Miało być sentymentalnie, bajkowo i sensacyjnie, a wyszło szaro, nijak i monotonie. Autorzy spektaklu intencje mieli słuszne, aby opowiedzieć lokalną opowieść, ale trzeba więcej precyzji i dokładności historycznej, pazura dramaturgicznego oraz lekkości pióra dla sprawnych przedstawień muzycznych o latach minionych, choć przez wielu już zapomnianych.

Prosna. Kryminał muzyczny, scenariusz: Michał Chludziński, Łukasz Czuj, reżyseria: Łukasz Czuj, Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu, premiera: październik 2020.

                                                                                                                                                          [Benjamin Paschalski]