DROGA DO DOROSŁOŚCI – „ALICJA W KRAINIE SNÓW” – TEATR ATENEUM IM. S. JARACZA W WARSZAWIE

DROGA DO DOROSŁOŚCI – „ALICJA W KRAINIE SNÓW” – TEATR ATENEUM IM. S. JARACZA W WARSZAWIE

Jedną z największych bolączek współczesnego teatru w Polsce jest brak dedykowanego repertuaru dla młodzieży. Z jednej strony mamy szeroki wachlarz propozycji scen dla najmłodszych, gdzie program dla najnajów współgra z propozycjami dla dzieci starszych. Z drugiej teatry dramatyczne oferują propozycje dla dojrzałych widzów. I tworzy się luka niezagospodarowanej przestrzeni odbiorców. Czas wieku młodzieńczego jest niezwykle ważny dla kształtowania uczestnictwa w kulturze, a także trwałości obecności w życiu teatralnym. Wielokrotnie właśnie brak adekwatnego repertuaru powoduje, że młodzi ludzie odwracają się od teatru na rzecz innych form spędzania czasu. Dlatego niezwykle ważnym jest pamiętać o tej grupie społecznej. Tę przestrzeń stara się zagospodarować najnowsza premiera warszawskiego Teatru Ateneum. To próba w pół drogi. Bowiem spektakl posiada ważne przesłanie, ale jego warstwa literacka i wielokrotnie rozwiązania inscenizacyjne nie dają nadziei na udany zabieg artystyczny.

W ostatnim czasie duet Małgorzata Sikorska-Miszczuk i Wawrzyniec Kostrzewski znany był z wycofania swojego poparcia, jako autorów koncepcji artystycznej, dla nowo wybranego dyrektora Teatru Komedia – Macieja Kowalewskiego. Ostatecznie wspomniany nie został szefem placówki. Ale spotkanie twórcze zaowocowało wspólną realizacją sceniczną – Alicją w Krainie Snów. Inspiracja jest jasna i wywiedziona z książki Lewisa Carrolla. Autorzy dramatu budują obraz bohaterki, nastolatki wrzuconej w wir współczesności. Jej sen to swoista podróż nie tyle do świata marzeń, ale trudnej rzeczywistości, gdy należy przekroczyć wiek dzieciństwa na rzecz dojrzałości. To jak droga jednej z bohaterek – gąsienicy do przetworzenia się w motyla. Tylko z jednym zastrzeżeniem. Owad żyje tylko jeden dzień, a przecież nasze życie dorosłe trwa dłużej niż jedna chwila. Alicja nie wpada do dziury w ogrodzie, ale początek śnienia ma miejsce w szkolnej sali. Bowiem wielokrotnie ucieczka młodych, od realności, związana jest właśnie z traumą edukacyjnej ławki. Alicja wpada w przepaść i w ręce Białego Królika. Rozpoczyna wędrówkę przez świat niby zwierząt, a tak naprawdę ludzkich charakterów. Jedni bohaterowie to osoby zapatrzone w siebie, własny świat, aby tylko podobać się innym. Królowa to nihilistka, dla której wolność to podstawowa cecha życia. Mamy również pierwsze uczucie i inne przywary oraz rozterki młodości. Kot z Cheshire staje się bliskim, inteligentnym, ale stąpającym własnymi ścieżkami, przyjacielem. Jaką drogę wybrać? Własną, odmienną czy też współgrać z grupą? Trudny wybór na początku dorosłości. Alicja po swoim śnie nie jest już tą samą dziewczyną. Staje się kobietą. W świecie, który trudno zrozumieć i się w nim odnaleźć.

Mimo wielu pozytywów i jasnego, ciekawego ujęcia problemu dorastania, to tekst Sikorskiej-Miszczuk i Kostrzewskiego jest zagmatwany oraz skomplikowany. Świat współczesny – mediów społecznościowych, krótkich komunikatów, smsów – wymaga dopasowania się do młodego pokolenia. Mimo trafnych tez dramatu to wydaje się, że treść absolutnie nie przystaje do oczekiwań odbiorców. Dodatkowo autorzy pomijają niektóre istotne elementy, ważne w życiu nastolatków. Nie zostały poruszone aspekty seksualności, odmienności czy po prostu dojrzewania. W głowie młodego człowieka buduje się wiele więcej znaków zapytania. Można odnieść wrażenie, że jest to podejście ostrożne i wycofane. Szkoda, bo z młodymi należy rozmawiać o wszystkim, a nie chować niektóre tematy do szuflady, aby nie zostały zauważone.

Zachowawczość charakteryzuje również inscenizację. Faktycznie to podróż po poszczególnych bohaterach. Spotkania, monolog, ewentualnie dialogi i kolejna postać. To monotonia. Reżyser niezwykle dosłownie traktuje niektóre postaci. Tego przykładem jest maska Białego Królika, która nie wiadomo czemu służy, gdy inne postaci nie posiadają atrybutów zwierzęcych. Dobrą atmosferę tajemnicy budują projekcje Jagody Chalcińskiej i muzyka Piotra Łabonarskiego. Mimo tych jasnych stron, w mrocznym świecie snu, to trudno odnaleźć jaki pomysł reżyserski miał Wawrzyniec Kostrzewski. To spektakl uniwersalny, ale pozbawiony głębi i nadzwyczajnych interpretacji artystycznych. Aktorstwo jest wyrównane, a niektóre role należy podkreślić. Monologiem, który pozostanie w pamięci jest na pewno egoizm i niespełnienie Gąsienicy (Maria Ciunelis), a także introwertyczność Kota z Cheshire (Przemysław Bluszcz). Jednak sporym rozczarowaniem jest rola Alicji (Katarzyna Ucherska), która nie wykracza dalej niż monotonia jednego dźwięku i to najczęściej krzyku.

Wieczór w Teatrze Ateneum to dziwna przygoda, jak podróż Alicji w głąb własnego snu. Jest niejednorodnie, czasem pretensjonalnie, ale mimo wszystko uwodzicielsko, bo droga do dorosłości też jest różnorodna. I może to jest najlepszy klucz do zrozumienia spektaklu.

Alicja w Krainie Snów, Małgorzata Sikorska-Miszczuk, Wawrzyniec Kostrzewski, reżyseria Wawrzyniec Kostrzewski, Teatr Ateneum im. S. Jaracza w Warszawie, premiera: listopad 2022.

                                                                                        [Benjamin Paschalski]



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *